Embargo na import ropy drogą morską do państw UE i „kaganiec cenowy” na dostawy do krajów trzecich, które weszły w życie 5 grudnia ub.r., to jedna z najbardziej dotkliwych do tej pory sankcji wymierzonych w Rosję. – Już przygotowujemy się do ich kolejnego etapu. 5 lutego br. wejdzie w życie embargo na import z Rosji produktów naftowych i kolejny pułap cenowy na takie produkty – mówi Iwona Wiśniewska z Ośrodka Studiów Wschodnich. Jak ocenia, te kroki wymierzone w rosyjski sektor energetyczny ograniczą jej wpływy do budżetu centralnego, ale i tak wiele zależy od tego, czy i jak Rosji uda się obejść embargo. Dlatego potrzebne jest uszczelnianie nakładanych sankcji.
– Unia Europejska wprowadziła do tej pory dziewięć pakietów sankcji na Rosję. Oczywiście te najbardziej istotne, ograniczające działanie rosyjskiej gospodarki, były nakładane na początku, a kluczowy jest szósty pakiet, w którym wprowadzono sankcje na sektor energetyczny. Teraz dopiero obejmują one sektor naftowy. Mam wrażenie, że w tym momencie Unia Europejska koncentruje się przede wszystkim na uszczelnianiu sankcji, które już zostały wprowadzone, obserwuje efekty tych sankcji naftowych – mówi agencji Newseria Biznes Iwona Wiśniewska, ekspertka Ośrodka Studiów Wschodnich.
W połowie grudnia ub.r. UE przyjęła dziewiąty pakiet sankcji gospodarczych i indywidualnych wobec Rosji w odpowiedzi na wywołaną przez nią wojnę oraz nasilenie ataków na ludność i infrastrukturę cywilną. Wśród podmiotów objętych nowymi sankcjami są m.in. rosyjski Regionalny Bank Rozwoju, cztery kanały telewizyjne oraz firmy zbrojeniowe, które nie będą mogły handlować z przedsiębiorstwami unijnymi, a ich majątek w Europie zostanie zamrożony. Nowy pakiet obejmuje również zakaz inwestycji w rosyjskie górnictwo, zakaz świadczenia usług w zakresie reklamy i badań rynku przez firmy unijne oraz zakaz zajmowania stanowisk w rosyjskich podmiotach przez obywateli UE. Ta dodała ponadto do listy sankcyjnej 49 podmiotów i 141 osób, zaangażowanych m.in. w ataki na ludność cywilną i porwania ukraińskich dzieci.
Oprócz sankcji wymierzonych w konkretne podmioty pakiet obejmuje też embargo eksportowe na towary, które mogą być przydatne rosyjskiemu wojsku: drony, silniki samolotowe i części do nich (bezpośredni zakaz wywozu do Rosji i każdego państwa trzeciego, które mogłoby je jej dostarczać), niektóre chemikalia, elektronikę i komponenty informatyczne o potencjalnym zastosowaniu militarnym. Sankcjami sektorowymi zostało objętych 168 podmiotów powiązanych z rosyjskim kompleksem wojskowym i przemysłowym. Żeby zapobiec ich obchodzeniu, w wykazie umieszczono również podmioty kontrolowane przez Rosję z siedzibą na terytorium bezprawnie zaanektowanego Krymu i w Sewastopolu.
Według ekspertów nowy pakiet sankcji nie będzie stanowić zbyt poważnego uderzenia w rosyjską gospodarkę. Dużo większe konsekwencje będzie mieć dla niej embargo na import drogą morską ropy do państw UE, które weszło w życie 5 grudnia ub.r.
– Jednocześnie został wprowadzony pułap cenowy (price cap) na eksport rosyjskiej ropy drogą morską do państw trzecich, czyli wszystkich państw poza G7. Ropa eksportowana po cenie powyżej 60 dol. za baryłkę nie może być obsługiwana przez podmioty europejskie, amerykańskie czy kanadyjskie, czyli wszystkie podmioty z państw G7 plus Australia – mówi analityczka OSW.
Jak podaje Polski Instytut Ekonomiczny, to posunięcie w praktyce oznacza, że podmioty zarejestrowane w krajach reprezentujących 46 proc. światowego PKB nie mogą teraz importować z Rosji ropy drożej niż w cenie 60 dol. za baryłkę oraz 5 proc. poniżej średniej ceny rynkowej. Natomiast spedytorzy i ubezpieczyciele transportu morskiego zarejestrowani w UE nie mogą brać udziału w transporcie rosyjskiej ropy do państw trzecich przy zakupie po cenie wyższej od ustalonego limitu. To dotkliwe, ponieważ firmy z UE są właścicielami około 40 proc. światowych statków transportowych, a przedsiębiorstwa z państw G7 ubezpieczały większość przewozów rosyjskiej ropy.
W odpowiedzi 27 grudnia ub.r. Władimir Putin podpisał dekret w sprawie środków mających stanowić odpowiedź na wprowadzone przez Zachód ograniczenia cenowe na rosyjską ropę i produkty naftowe. Dokument całkowicie wstrzymuje eksport do tych krajów, które będą stosować pułap cenowy.
– Te sankcje nałożone w grudniu ub.r. na rosyjski sektor naftowy są najbardziej dotkliwe, a już przygotowujemy się do ich kolejnego etapu – 5 lutego br. wejdzie w życie embargo na import z Rosji do Unii Europejskiej produktów naftowych i kolejny pułap cenowy na takie produkty – mówi Iwona Wiśniewska.
Zakaz zakupu, importu i transferu ropy naftowej i rafinowanych produktów ropopochodnych z Rosji do UE to odsunięty w czasie mechanizm szóstego pakietu sankcyjnego, który UE przyjęła już na początku czerwca ub.r. Wprowadzono w nim odstępstwo dotyczące ropy naftowej importowanej rurociągiem do państw UE, które z powodu położenia geograficznego są szczególnie uzależnione od dostaw z Rosji i nie mają innych realnych opcji. Mimo to najwięksi dotychczasowi odbiorcy rosyjskiej ropy rurociągowej, czyli Niemcy i Polska, ogłosili, że całkowicie wstrzymają import tego surowca. Jak wskazuje Polski Instytut Ekonomiczny, te kroki zmuszą Rosję do ograniczenia lub przekierowania w sumie ok. 25 proc. swojego eksportu.
– Te sankcje są bardzo znaczące o tyle, że sektor energetyczny jest podstawą rosyjskiej gospodarki. Tak więc uderzając w sektor naftowy, ograniczamy dochody do rosyjskiego budżetu – mówi ekspertka.
Według danych Bruegela, europejskiego think tanku specjalizującego się w analizach ekonomicznych, od 2006 roku ponad 60 proc. dochodów budżetu federalnego Rosji pochodziło ze sprzedaży ropy i gazu (przy czym udział ropy naftowej był około pięciokrotnie wyższy niż gazu ziemnego). Dlatego jeśli sankcje zadziałają poprawnie, ograniczą zyski Federacji Rosyjskiej, które bezpośrednio finansują machinę wojenną reżimu Putina.
– Rosyjska ropa może wciąż docierać do europejskiego rynku w postaci produktów naftowych, ale wyprodukowanych już w państwach trzecich. To oznacza, że kraje takie jak Turcja, Indie czy państwa Zatoki Perskiej będą importować surową rosyjską ropę zgodnie z pułapem cenowym, poniżej 60 dol. za baryłkę, przerabiać ją w rafineriach, a produkty uzyskane z tej ropy sprzedawać do UE. To jest kanał, przez który rosyjska ropa pośrednio mogłaby dotrzeć do Unii. Natomiast nie zmienia to faktu, że Rosjanie i tak będą zarabiać na tej ropie znacznie mniej niż wcześniej. Ten główny efekt, który chcą uzyskać państwa G7, czyli zredukować dochody rosyjskiego budżetu z sektora energetycznego, i tak zostanie osiągnięty – mówi Iwona Wiśniewska.
Ekspertka Ośrodka Studiów Wschodnich zauważa, że istnieje też szansa na to, że Federacja Rosyjska będzie próbować wprost obchodzić sankcje nałożone na jej sektor naftowy.
– Słyszeliśmy w ostatnich tygodniach o tym, że Rosjanie skupują tankowce i rozwijają swoją flotę, żeby obejść ten pułap cenowy i móc dalej eksportować. Z drugiej strony była mowa o tworzeniu jakiejś szarej floty tankowców, nie wiadomo do kogo należącej, co też jest pomysłem na obchodzenie unijnego embarga na rosyjską ropę – zwraca uwagę. – Te tankowce, wypływając z ropą z rosyjskich portów, gdzieś na morzu wyłączają urządzenia identyfikujące, przeładowują surowiec na tankowce pod inną banderą, które mają już możliwość wpływania do unijnych portów. To jest oczywiście nielegalne, zarówno Unia, jak i Stany Zjednoczone próbują z tym walczyć.
Z analiz organizacji pozarządowej Global Witness wynika, że w ubiegłym roku w poszczególnych miesiącach od 34 do 52 proc. eksportu rosyjskiej ropy odbywało się przy udziale statków i przedsiębiorstw zarejestrowanych na Cyprze, Grecji i Malcie.
Państwa członkowskie UE różnie definiują w tej chwili naruszanie sankcji i przewidują różne kary. Dlatego 28 listopada 2022 roku Rada UE jednogłośnie przyjęła decyzję o dodaniu naruszania sankcji do unijnego wykazu przestępstw zamieszczonego w Traktacie o funkcjonowaniu UE. Ma to zniechęcać do prób ich obchodzenia. W kolejnym kroku Komisja Europejska ma zaproponować dyrektywę ustanawiającą minimalne normy dotyczące definicji przestępstwa naruszania unijnych sankcji oraz kar za te naruszenia.
– Rosyjskie firmy dość dobrze radziły sobie z obchodzeniem sankcji nakładanych zaraz po wybuchu wojny – ocenia Iwona Wiśniewska. – Z sankcjami finansowymi walczył przede wszystkim bank centralny i rosyjskie ministerstwo finansów. Zdecydowano w marcu o wstrzymaniu wymienialności rubla, co spowodowało, że większość efektów tych sankcji została ograniczona, dewaluacja rubla, która miała miejsce na początku, została zahamowana, rubel bardzo się umocnił i też w ten sposób m.in. udało się zwalczyć inflację.
Jak wskazuje, sankcje sektorowe udaje się obchodzić z kolei głównie dzięki pomocy państw trzecich.
– To znaczy, że starają się importować potrzebne im towary m.in. przez Turcję czy Chiny. Natomiast te państwa próbują przede wszystkim doskonale zarabiać na Rosji, więc cena towarów sprowadzanych przez nie jest bardzo wysoka – mówi ekspertka Ośrodka Studiów Wschodnich. – Dodatkowo Chiny, zwłaszcza chińskie firmy państwowe, są dość ostrożne i obawiają się sankcji wtórnych, które mogłyby zostać na nie nałożone przez Stany Zjednoczone. Dlatego starają się przestrzegać sankcji, szczególnie technologicznych.
Rosja jest trzecim największym na świecie producentem ropy i jej największym eksporterem. Około 7 mln baryłek ropy i produktów ropopochodnych dziennie stanowi 38,5 proc. wartości całego rosyjskiego eksportu. Jeszcze w 2021 roku zyski ze sprzedaży ropy naftowej tylko do państw UE stanowiły ok. 10 proc. centralnego budżetu Federacji Rosyjskiej, a na unijny rynek trafiało ok. 3 mln baryłek rosyjskiej ropy dziennie. Z początkiem 2023 roku ten import ma wynosić nieco ponad 0,25 mln. Jak dotąd Rosji udało się znaleźć nowych odbiorców na ok. 1 mln baryłek dziennie, ale spadek popytu na rosyjską ropę wymusił znaczną obniżkę ceny (dane PIE i Bruegela).
Według ostatniej prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego gospodarka Rosji skurczy się o 3,4 proc. w 2022 roku (zamiast prognozowanych wcześniej 6 proc.) oraz 2,3 proc. w 2023 roku. Z kolei Bank Światowy za 2022 rok oczekuje spadku rosyjskiego PKB o 4,5 proc. zamiast prognozowanych wcześniej 8,9 proc. Władimir Putin poinformował ostatnio, że spadki są mniejsze, niż prognozowano, zarówno w kraju, jak i za granicą – między styczniem a listopadem 2022 roku PKB skurczyło się tylko o 2,1 proc., a w całym roku będzie to ok. -2,5 proc.
Źródło: https://biznes.newseria.pl/news/od-5-lutego-beda,p1753331768